Feniks z popiołów.

Dziś leżę sobie w popiołach. Ale żyję. Właściwie to nawet oddycham spokojnie. Choć leżę przecież w popiołach życia.
Ale powstanę. Powstanę do walki. Może ostatniej walki. Chyba ostatniej. OBY ostatniej.
Podźwignę najpierw ciało. Potem ramiona. Na końcu głowę. Wstanę z kolan. I otworzę oczy. Wypuszczę rzekę złości. I morze goryczy.
Obudzę w sobie potwora. Znowu. Może ostatni raz. OBY ostatni raz.
Będę Kali. Wszystkich pozabijam. I zjem. Oczy będę mieć szalone.
Będę Durgą która włócznią przebija wnętrzności potworów.
Będę potworem. Bez umiaru.
Stanę do walki z piorunami nieba i gorącymi trzewiami świata.
Nie będę brać jeńców. Będę mordować w szaleństwie. Z ogniem w brzuchu i pewnością w sercu.
Choć dziś leżę w popiołach to wstanę i mój krzyk sprawi że świat cały się zatrzyma. Zwierzęta się skryją, rośliny zwiną liście.
Nie podaruję nikomu i niczemu. Każdego i wszystko znajdę. I spalę.
I zasnę znowu w popiołach.
Wokół mnie nic.
Ani nieba ani ziemi.
Nie będzie.
………..
– Dziewczyny – Kobiety – Siostry –
Nie pomylcie spokoju z rezygnacją. Równowagi ze zduszonymi marzeniami. Poddania się ze zwycięstwem. Prawości z przewrotnością ego. Braku z nadmiarem. Dobra ze złem.
Grafika: Boris Vallejo
www.borisjulie.com
Wow. Dziekuje.
Taki prze kaz.
Magdalena, na nów w sam raz ☺