Kiedy dziewczynka staje się kobietą…

Stuk-puk! Stuk-puk! Słodki stukot nowych pantofli rozlega się wokół mnie, a ja idę dumna zwracając na siebie uwagę wszystkich wokół. A co !… niech widzą, że jestem już kobietą.
Długo zastanawiałam się, o czym napisać. Bardzo zależało mi, by aktywnie przyłączyć się do tworzenia tej niezwykłej inicjatywy jaką jest Krąg Kobiet. Temat znalazł się niespodziewanie, podczas jednego z babskich spotkań. Obie wraz z przyjaciółką zastanawiałyśmy się, co począć z tegorocznym sylwestrem. Strasznie chciałyśmy iść na bal. Taki z tańcami, sukniami, i co najważniejsze, w eleganckich pantoflach. Wówczas przypomniałam sobie, jak to jaka mała dziewczynka chodziłam z rodzicami do kościoła – miejsca kultu próżności! Wszystkie panie prezentowały się nieskazitelnie – piękne garsonki, idealne fryzury i nowe pantofle. Idąc nawą główną panie te inscenizowały niezwykły pokaz. Obcasy ich butów po zetknięciu z marmurową posadzką wydawały wspaniały dźwięk, który roznosił się z niesamowitą siłą po całym kościele. Dźwięk ten nie przeszkadzał mi wcale. Wręcz wsłuchiwałam się w niego z fascynacją, podziwem, ale też z nutką zazdrości, bo sama miałam nogi obute w dziecięce buciki na gumowych podeszwach. Dźwięk ten był dla mnie największym i najważniejszym symbolem kobiecości. Nie mogłam doczekać się, kiedy sama będę już na tyle dorosła, by nosić pantofle na obcasie. Koniecznie takie, które stukają.
Dziś nieczęsto zakładam takie buty, pośpiech i wygoda sprawiły, że moim największym przyjacielem stały się trampki. Jednak lubię te wieczory, kiedy z mężem wychodzimy na miasto i mogę założyć moje piękne czerwone buciki, które kocham całym sercem, i których wszechogarniający stukot napawa mnie dumą i dodaje mi pewności siebie!
Coś w tym jest! Mnie też zachwyca stukot butów, dodaje mi to pewności siebie i jakiejś takiej dumy z bycia kobietą. Na szczęście dla mnie, która nie może nosić szpilek, są buty na płaskim obcasie, które stukają… :)
Podejrzewam, że to właśnie ta sama kobieta, o której mówisz była inspiracją do napisania tego felietonu:) Pozdrawiam najlepszą na świecie przyjaciółkę o dwóch rękach :)
Też lubię stukać i podziwiam piękne szpilki, jednak gdy sama włożę buty na wyższym obcasie, staję się najpierw jakby pokraką, a po jakimś czasie jakby kaleką ;) Ale coś w tym jest, że jak byłam dziewczynką to te stukające obcasy były najbardziej pożądanym obiektem świata dorosłych ;)
Wszystko fajnie, byle by nie wybrać tych andersenowskich „przeklętych czerwonych trzewiczków” czyli przekonań, które powodują paranoje, obsesje i inne niszczycielskie zachowania.
Kiedyś ubrałam piękne, kobiece pantofelki na obcasie, bo wydawało mi się, że będę atrakcyjniejsza. Oczywiście ktoś, dla kogo to zrobiłam powiedział mi, że „lepiej by pasowały w innym kolorze”.
Nie tylko nie zrealizowałam swojego celu, ale także przez wiele godzin chodziłam w niewygodnych butach obcierając sobie pięty i nabawiając się odcisków. Pewnie gdybym wtedy nie sprzeniewierzyła się swojemu instynktowi samozachowawczemu, dla jakiś złudnych wyobrażeń czuła bym się o wiele bardziej komfortowo – była bym pewniejsza siebie w odpowiednich dla mnie butach, a może przez to bardziej atrakcyjna dla partnera?
Ten artykuł świetnie koresponduje z tym:
http://www.krag-kobiet.pl/musisz-cierpiec-zeby-byc-piekna/ ;))
To, co napisałaś jest bardzo ważne. Nie chodzi o to, by cierpieć i być „przebranym”. Kiedy kupuję buty daję przemówić moim stopom – dlatego zazwyczaj są to buty kupowane przypadkiem – bo jeśli te są ładne i wygodne to warto je mieć! tak właśnie zakupiłam swoje czerwone szpileczki:) tego życzę też Wam:)
Tylko się nie śmiejcie: https://www.youtube.com/watch?v=tKhl5DtZUmw ;)
Trafione :)