Posiłek dla duszy

Pewnego lipcowego wieczora postanowiłam wydać trochę pieniędzy i zrobić sobie prezent.
Zamiast wyjścia do kawiarni, zamiast pizzy, zamiast ubrań… Wieczorem usiadłam do komputera i kupiłam kilka książek. Osiem, jeżeli mam być dokładna, a sześć z nich o tematyce czysto kobiecej. Popatrzcie… :)
Długo czekałam aż przyjdą pocztą. Kupowałam wszystkie przez amazon.co.uk, wybierałam możliwie najtańsze z tych, których stan był opisany jako dobry. Dwie kupiłam nowe. Najczęściej nie interesuje mnie jednak czy książka jest trochę pognieciona albo ma podkreślenia – chcę przeczytać treść, a jeśli mogę wydać mniej pieniędzy i mieć za to więcej książek, to tak zrobię. Taki mój sposób :) Więcej zapłaciłam za przesyłkę, bo za same książki tylko kilka funtów.
Już sam widok paczki, na krzesełku przy drzwiach przyprawia mnie o gęsią skórkę.
Dodatkowo kilka razy skakałam z radości, a to zawsze cenne!
I te książki.. ociekające kobiecością, soczyście napisane… to mój posiłek dla duszy. Nawet nie „balsam” właśnie, ale coś co mnie odżywia od środka – dodaje życia mojemu życiu.
Smakuję je, odpoczywam w nich, kąpię się w nich, czerpię z nich… Nawet jeśli przez choćby kilka minut w ciągu dnia (albo w nocy).
Znajduję w tych książkach MEGA INSPIRACJĘ i jestem wdzięczna za to oooogromnie!
Jestem wdzięczna też sobie, że zrobiłam dla siebie coś, co tak mnie rozjaśniło.
Prezent od serca dla Siebie. Niesamowicie sycące
Z miłością
Polecam i smacznego :)
U mnie w kolejce do przeczytania czeka „Urban Tantra”, „Tantra – the hidden mysteries”, „Piąty święty żywioł”, „Boomieritis” i draft książki mojej koleżanki. I od czego zacząć? :D